Andrzej Popielski

Prasowi felietoniści często ozdabiają rubryki widokówką swojej twarzy wielkości pocztowego znaczka. By czytelnikom było do nich bliżej i dla rozpoznawalności. Fotografia portretowa skraca dystans międzyludzki. Przez lata nie było takiego zwyczaju, albo idąc na łatwiznę wstawiano w rubrykę stare fotografie legitymacyjne z domowych szuflad. Jaki to rodzaj fotografii wiedzą wszyscy. Prawie każdy ma przynajmniej jedno zdjęcie do dokumentu, na którym bardzo się sobie nie podoba. Model tkwi na nim drętwy, bo poza kadrem naciskało spust aparatu beztalencie fotografa.

Pisuję felietony, czemu nie zaprezentować się podobnie. Jak wiec to zrobili inni? Zajrzałem m.in. na kolumny felietonowe “Polityki”. To, w całości, w miarę bezstronne pismo mające dobrych autorów, także z poczuciem humoru. Im jestem starszy tym bardziej wolę zależność od spraw i zjawisk, a nie np. partii. Byłem kiedyś na pasku, ale dawno temu się zerwałem i w okolicach budy ujadam i wymachuję ogonem samodzielnie.

Przejrzenie rubryk felietonowych tygodnika daje mi wrażenie, że zdjęciowe twarze autorów otaczają konstrukcje palców, dłoni rozwartych oraz zaciśniętych pięści. Są one wiele mówiące, choć pewnie inaczej niż chcieliby fotografowani i fotograf. Na przykład Ludwika Stommę ze zbolałą twarzą, który ma dłoń przyklejoną do policzka, mogą boleć zęby. Wspierający głowę na obu dłoniach Stanisław Tym w zdziwionym uśmiechu, pomimo wieloletniej praktyki stwierdzania, nie może wyjść ze zdziwienia, że ten świat jest taki dziwny. Mój drugi ulubiony humorysta Sławomir Mizerski podpiera się od dołu prawą pięścią z wysuniętym kciukiem zasłaniającym środek ust. Gdyby to był inny palec, to zrozumiałbym, że chce powiedzieć: Cicho…sza. A tak, bo kciuk znaczniejszy od innych… to może to przerwa pomiędzy zębami?

Mistrzowsko sportretowany jest Daniel Passent. Też ma twarz opartą o pięść ale z wysuniętym palcem wskazującym przyciśniętym do twarzy i postawionym na baczność, który jest jako organ z niecielesnego tworzywa. Jest bowiem tak sztywny i wyprężony jak pruski feldfebel, a zwyczajnemu mężczyźnie tak ten palec nie stoi. Ten może nawet grozi felietoniście wybiciem oka.

W sumie widać, że zrobienie fotograficznej wizytówki wcale nie jest łatwiejsze niż napisanie felietonu. Na razie zrezygnuję ze zdjęcia, bo nie znalazłem właściwej podpowiedzi. Wiele póz na felietonowych kolumnach innych czasopism też jest zajętych, nie umiem wymyślić nowych, a Napoleona nie będę udawał. Na ogół nie zapinam górnych części strojów, więc nie miałbym gdzie wsuwać dłoni za pazuchę. Zresztą coraz częściej guziki zastępują zamki błyskawiczne i rzepy. Pazucha nie wpisuje się w nurt współczesnych trendów, bo jest tak absurdalna jak iPad na przyzbie.