Byłem dziennikarzem prasowym. Poza jedną autorską wystawą fotograficzną, nie dałem się takimi prezentacjami poznać publicznie. Moje artykuły i zdjęcia ukazywały się jako publikacje prasowe. Na emeryturze fotografuję głównie dla własnej przyjemności.
Moja fotografia często zmierza bardziej w stronę sztuk pięknych (sztuk wizualnych) niż dokumentacji tego, co widzą oczy. Bliska mi jest fotografia konceptualna. Ale manipuluję także rzeczywistością w poszukiwaniu atmosfery i wizualnych efektów artystycznych. Przetwarzam krajobrazy miejskie, leśne i wodne. Pochodzę z warszawskiej dzielnicy Stare Miasto i lubię fotografować to miejsce. Lubię też fotografować drapacze chmur. Sztuka uliczna ma dla mnie urok, na przykład gdy uliczni żonglerzy popisują się ogniem.
Powolna ludzka świadomość skleja chwile zdarzenia w ruchomy film. Ale czas jest magikiem i tnie sekundy na wiele obrazów – mniej lub bardziej realistycznych. Często fotografuję wyścigi konne wybierając z nich pojedyncze momenty. W konnym galopie odnaleźć można akcenty impresjonizmu i surrealizmu.
Fascynuje mnie piękno Kosmosu – Weszliśmy właśnie na taki etap rozwoju ludzkiej cywilizacji, kiedy własnymi oczami możemy zobaczyć prawdziwy obraz Wszechświata. Ale środowisko człowieka jest także w pewnym sensie kosmosem. Pozaziemskie piękno można znaleźć nawet w tak błahych obrazach jak… proces kiszenia ogórków.
Cel artystyczny można osiągnąć na wiele sposobów. Ponad 160 lat temu piktorialista C. Jabez Gughes powiedział, że artysta może swobodnie wykorzystywać zasoby do realizacji swoich pomysłów:
Jeśli nie da się zrobić zdjęcia z jednego negatywu, użyj dwóch lub dziesięciu. Każdy powinien zrozumieć, że są to tylko środki do celu. A kiedy obraz jest gotowy, trzeba go oceniać po efekcie, a nie sposobie, w jaki został uzyskany.
W młodości byłem rok praktykantem w ciemni i atelier znanego wówczas artysty fotografika. Marek Holzman był w miesięczniku „Polska” dokumentalistą i rewelacyjnym portrecistą ludzi kultury i sztuki (jego m.in. dwuobiektywowy Rolleiflex utrwalił m.in. Andrzeja Wajdę, Zbigniewa Herberta, Sławomira Mrożka, Witolda Lutosławskiego, Gustawa Holoubka, Alinę Szaposznikow, Magdalenę Abakanowicz, Krzysztofa Zanussiego i Andrzeja Munka). Dodam, że w miesięczniku „Polska” rola zdjęć wykonywanych przez znakomitych polskich fotografów była tak ważna jak teksty. Czasopismo silnie zaznaczyło się w historii fotografii.
Praktykując nauczyłem się podstaw rzemiosła i w prasie pojawiły się moje pierwsze zdjęcia. Niestety plany zawodowe pokrzyżowała mi wada wzroku. Miałem problemy z ustawianiem ostrości zdjęć. Dopiero w kolejnej dekadzie lat pojawiło się lekarstwo na tę wadę – aparaty z autofokusem. Ale to było później. Ukończyłem – między innymi – kierunek Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, a fotografia nie stała się moim zawodem głównym, ale towarzyszącym.
Artyści skupiają się na wybranym segmencie sztuki i wypracowany styl wykorzystują do narodzin perfekcji lub znudzenia odbiorców – Osobiście szukam twórczych inspiracji w różnych tematach i sposobach obrazowania. Nie jest mi obce myślenie znane z technik reklamy. Dla wzbogacenia treści czasami nakładam zdjęcia lub łączę fotografię z obrazem malowanym. Od czasu do czasu tworzę martwe natury i abstrakcje. Czasami kreatywny pomysł przelatuje mi przez głowę jak meteor, innym razem powstaje w wyniku długiej kalkulacji.
W moim portfolio znajdują się też próby łączenia fotografii z poezją
Zobacz również:
Wstęp
O mojej pracy
Portfolio
Fotowiersze
Dodatki
Stare
Wiersze
Kontakt