Gastronomia, astronomia
Nieduża gastronomia
zaschniętych potraw anatomia
Pułk much poległ
w beznadziejnej walce z gazetą
Na ścianie ich cmentarz wojskowy
Za ladą z kobietą
Wielka kwoka bufetowa
dwa małe jajka na miękko
i twardy jak beton bekon
czerwona ze złości do gości…
znosiła godzinę
Poza tym kaloryczna monotonia
smaku dobrego atonia
kaszanka, pizza i kopytka
hot dogi, co mają ogony i nogi
Do rachunku dosolano grymas dnia
Rozżalony konsument zabrał
z neonu literę*
Dać mu za to postument
I na zawsze odjechał w teren
Był „Bar gastronomiczny”
Został „… astronomiczny”
Gastronomia, astronomia
Dobrej kuchni chrzest
To ironia i tom ja
Smak, kaloria i piwonia
I poezja i mój jazz
To empirii jest agonia
Ale nie gorący pies
Co to jest moc słowa?
Czy słowa mogą czarować?
Bo od tej pory brudne talerze
giną w czarnej dziurze
w murze
Musze truchła zabłysły
w gwiazdki iskrzące firmament
i rozsypał się potraw gwiezdnych
pieprz i temperament
Paruje kosmiczna aura
parówek z Alfy Centaura
Kisiel płynie jak mgławicy obłok
w dłoniach Wielkiej Łabędzicy –
Obok
A kopytka rozsypane na talerzu
są niekiedy jak galaktyka Andromedy
I to co się na nich rusza
to z przyjaznego Perseusza
Gastronomia, astronomia
Dobrej kuchni chrzest
To ironia i tom ja
Smak, kaloria i piwonia
I poezja i mój jazz
To empirii jest agonia
Ale nie gorący pies